poniedziałek, 5 maja 2008

Maroko - Cesarskie Miasta

Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok postanowiłem spędzić pod hasłem z katalogu Rainbow Tours: „Zima pod palmami”. Na cel swojej podróży wybrałem „zimny kraj gorącego słońca”, czyli Maroko. To gorące słońce poczuliśmy już wysiadając na lotnisku Al Massira w Agadirze.
W Polsce przy wylocie oczywiście było mroźno ( jak to w grudniu), a po 4 godzinach lotu nagle poczuliśmy gorąc północnoafrykańskiego słońca.

Pierwszego dnia po zapoznaniu się z pilotką ( p. Martyna- pozdrawiam :)) i planem naszej wycieczki, zainstalowaliśmy się
w hotelu. Popołudnie i wieczór spędziliśmy wycieczkami po Agadirze we własnym zakresie. Hotel znajdował się kilka kroków od plaży, więc spacer tam był obowiązkowy :) Plaża zaskakiwała przede wszystkim wzgórzem z ruinami Kazby.

Drugiego dnia pojechaliśmy do portowego miasteczka Essaouiry. Miasteczko słynie z trzech rzeczy: sardynek, tui i cedru (wyroby z drewna stąd są znane na całym świecie). Domy tutaj są pomalowane na niebiesko, a w porcie można robić piękne zdjęcia morza z mewami w tle :)
Tego samego dnia pojechaliśmy także do Safi- miasta słynącego z wyrobów ceramicznych i garncarskich.

Trzeci dzień poświęciliśmy na zwiedzanie Al Dżadidy. Miasto to jest dawną enklawą portugalską. Mogliśmy obejrzeć świetnie zachowane zabytki w centrum miasta tj. Forteca Mazagan wraz z portugalską Cysterną, a także przespacerować się arabską mediną.

Następnie przejechaliśmy do Casablanki, gdzie zwiedziliśmy chyba najpiękniejszą rzecz w trakcie wycieczki- Meczet Hassana II. Zwiedzaliśmy go tylko z zewnątrz, ponieważ wstęp do środka dla innowierców jest zakazany L. Meczet ten ma aż 200 metrowy minaret. Kolejnym punktem wycieczki był plac Mohameda V.
Kolejny dzień naszej podróży poświęciliśmy na Rabat- stolicę Maroko. Tutaj można było spotkać naszych rodaków- polskie bociany J, które przylatują tu na zimę. Z zabytków zwiedziliśmy między innymi meczet i wieżę Hassana z XII w., Mauzoleum Mohameda V, nekropolię dynastii Merynidów - Szella, Pałac Królewski z imponującą bramą Bab ar-Rouah oraz artystyczna dzielnicę Oudaja.

Dalej udaliśmy się do Meknes- miasta pięknych bram. Tu podziwialiśmy m.in. mauzoleum sułtana Mulaj Ismaila, legendarne stajnie sułtana dla 12 000 koni, bramy Bab El-Khemis i Bab el-Mansour, które uważane są za najokazalsze w całym Maroku. Tego samego dnia udaliśmy się doVolubilis. Są to ruiny rzymskiego miasta z I w., gdzie zachowały się ruiny łuku triumfalnego Karakali, domu Orfeusza
i domów patrycjuszy z doskonale zachowanymi mozaikami.

Piąty dzień objazdu to wizyta w Fezie. Miasto to jest nazywane religijną stolicą Maroka. Zwiedzilismy medinę Fes el-Bali- jest to labirynt ponad 9.000 krętych uliczek. Poruszanie się bez miejscowego przewodnika jest tutaj niemożliwe. Odwiedziliśmy tu także Meczet i Uniwersytet El Karawijjin, mauzoleum założyciela miasta Mulaj Idrisa II oraz garbarnie skór wielbłądzich. Aby móc w garbarni wytrzymać niezbędne jest przykładanie liści mięty do nosa, ponieważ skóry garbowane są tutaj jeszcze tradycyjnym sposobem- w ptasim guano :).

Kolejnym punktem wycieczki był Nowy Fez: pałac królewski Dar El- Makhzen i olbrzymia brama Bab al Jeloud. Dzień zakończyliśmy spacerem po dzielnicy żydowskiej. Fez to miasto kontrastów: z jednej strony średniowieczna medina a z drugiej tzw. Nowy Fez.

Kolejny (szósty) dzień objazdu to podróż przez malownicze góry Atlasu Średniego.
Po drodze zatrzymywaliśmy się w otoczonym przez lasy cedrowe górskim kurorcie Ifrane. I tu kolejny kontrast. Miasteczko to nie przypominało żadnego innego marokańskiego miasta, bardziej kurort w Alpach w lato :) Tutaj turyści z całej Europy ( my oczywiście też) fotografują się na tle pomnika wielkiego lwa. W lasach cedrowych spotkaliśmy małpki makaki, które chętnie zaprzyjaźniły się z naszymi słodyczami i owocami ( to była cena za możliwość ich fotografowania :) )

Siódmy dzień to wizyta w Marrakeszu- zwanym „Czerwonym Miastem”. Tutaj warte zwrócenia uwagi są piękne riady (ogrody), suk (bazar- ostatnie miejsce w trakcie wycieczki na zakup pamiątek), minaret Koutoubija z XII wieku, meczet i medresa (szkoły koranicznej) Ali ben Jusufa, pałac Bahia, grobowce Saadytów i oczywiście plac Dżamaa el Fna, gdzie na ulicy spotkać można zaklinaczy węży, połykaczy ognia i treserów małp. Istna „ Baśn tysiąca i jednej nocy” :)

Ponieważ nasza podróż kończyła się wraz z Nowym Rokiem, sylwestra spędziliśmy w okolicach Marrakeszu, w berberyjskiej atmosferze: muzyka i tańce oraz dania typowo marokańskie (kefta, baranina i dużo oliwek :))

Największym atutem ( na pewno zamierzonym przez Rainbow Tours :) było to, że każdy kolejny dzień objazdu był coraz ciekawszy i wzbudzał coraz większe emocje. To stopniowanie radości
z podróży do tego kraju powodowało i zadowolenie z udane podroży, ale i też niedosyt, że trzeba wracać do zimnej wtedy Warszawy :)

„Cesarskie Miasta” Z Rainbow Tours „z ręką na sercu” szczerze mogę polecić :)

0 komentarze: