środa, 10 października 2007

Izrael+ Egipt z Rainbow Tours!!! Rewelacja!!!

Dopiero wszedłem do domu po przylocie, ale na tak poprowadzonej imprezie jeszcze nie byliśmy - brawo RT, Pani Małgorzata, Estera, Amir. Zaczynamy wracać do codzienności, ale z trudem, bo to był nasz 8 wakacyjny objazd - zawsze objazd - i ten był rewelacyjny.

03.07. lotnisko we Wrocławiu - pada deszcz, wylot planowany na 7.45 z powodu jak oznajmiono już na pokładzie drobnej awarii systemu chłodzenia naprawiono po 15 minutach. Ponownie kołujemy na pas startowy i.... w górę. Spokojny lot i lądujemy w Sharm. Ktoś zostawił otwarty piekarnik......ciepło strasznie. W terminalu "wyłapuje" nas Amir - rezydent Rainbow Tours. Gość świetnie zna polski - pół Egipcjanin, pół Polak i do tego pan doktor. I zaraz pierwsza dobra wiadomość -kto na objazd to nie kupuje wizy, kto na wczasy i fakultety to do okienka po wizę - " tak powinno być w każdym b....iurze". Jedziemy z grupką z Katowic - lądowali chwilę przed nami- do hotelu zbiórki, na jedną noc, jest to mały hotelik Uni Sharm, a miał być Husa Palermo ale po licznych uwagach poprzednich grup klientów co do jego stanu, biuro poszukało coś innego i jest ok - kolejny plus. Robimy małą wymianę kaski na napoje, zaglądamy do Leila va Leila - jedną przecznicę od hotelu, spotykamy znajomych z wyjazdów do Hiszpanii, Portugalii oraz z ubiegłorocznego rejsu po Nilu ,oni zakończyli wczoraj objazd Jordania + Syria. Trochę na basen i spać, jutro startujemy.

04.07. śniadanko o 7 i ruszamy w kierunku Taby, podczas jazdy poznajemy naszą panią pilot -Małgorzata Łukaszewska - najmocniejszy punkt imprezy obok ułożonego przez nią programu, po drodze postój na kawkę w Nuwjba i tu pilotka zbiera kaskę na wszystkie opłaty razem z wycieczkami i wstępami dodatkowymi. Ruszamy dalej, potem małe foto przy Wyspie Faraona z zamkiem Saladyna i na granicę. Papa robimy egipskiemu autokarowi i z całym dobytkiem przenosimy się na przejście graniczne, cała operacja trwała około 3 godz. i już siedzimy w nowiutkim mercedesie izraelskim, poznajemy miejscową pilotkę o imieniu Estera - z pochodzenia polska Żydówka z doskonałym językiem polskim, więc miło było słuchać - to kolejny bardzo mocny punkt tej imprezy. Po około godzinie jazdy, stajemy w kibucu Jovata, który specjalizuje się w wyrobach mlecznych gdzie podają doskonałe lody. Jadąc dalej ukazuje się szmaragdowo - turkusowo-błękitne Morze Martwe. Za chwilę zaczynamy zwiedzanie - pierwszy punkt programu -Qumran, oglądamy filmik, a następnie zwiedzamy pozostałości osady esseńczyków. Podziwiamy piękne krajobrazy, za nami jaskinie Qumran a przed nami panorama na Morze Martwe. Po 33 km docieramy do Jerozolimy i kwaterujemy na 3 noce w bardzo fajnym hotelu "Jerozolima Gold" blisko do marketu(napoje) i doskonałe i obfite wyżywienie. Po kolacji spotykamy się na wieczorze zapoznawczym przy piwku, każdy się przedstawia, mówi o sobie dwa zdania (jest nas 32 osoby – fajna ekipa) i fajna inicjatywa pani pilot. idziemy spać jedziemy dalej (ze zwiedzaniem i z opisem).

05.07. -po pysznym i obfitym śniadanku, o godz. 8 już siedzimy w autokarze i ruszamy na podbój Jerozolimy zaczynamy od wyjazdu na górę Herzla - wznosi się na zachód od Knessetu, odwiedzamy szpital Hadassa w którym znajduje się synagoga, której główną ozdobą są podarowane narodowi żydowskiemu fantastyczne witraże Marca Chagalla, przedstawiające 12 plemion Izraela. Następnie udajemy się do Ain Karem, miasteczka w którym jak podaje tradycja mieszkali rodzice św. Jana Chrzciciela - Elżbieta i Zachariasz zwiedzamy franciszkański kościół św. Jana Chrzciciela dalej zbliżamy się do murów starej Jerozolimy, podjeżdżamy do Góry Syjon i wchodzimy do wieczernika, następnie na dziedzińcu obok grobu króla Dawida Estera opowiada o stroju chasydzkim, wchodzimy na chwilę do grobu Dawida - panie oddzielnie i panowie oddzielnie - jak przy ścianie płaczu kierujemy się dalej w kierunku Kościoła Zaśnięcia NMP, gdzie schodzimy do podziemnej krypty - kaplicy na środku której spoczywa figura Maryi, po krótkiej modlitwie udajemy się przez jedną z 7 bram Jerozolimy - Bramę Syjońską- w obręb murów starego miasta, gdzie chwilę spacerujemy Dzielnicą Ormiańską a następnie wchodzimy do Dzielnicy Żydowskiej i zmierzamy na Cardo, oglądamy fragmenty odkrytych fundamentów z czasów Heroda i wędrujemy w stronę Ściany Płaczu. tutaj podobnie jak przy grobie Dawida - panie z prawej strony i mniejszy plac do modlitwy, a panowie z lewej i większy teren do dyspozycji. Podchodzimy do świętego dla Żydów muru, wkładamy kartki z modlitwami w szczeliny ściany, obserwujemy radość chłopaków wychodzących z wojska do cywila i święto Bar Micwa, czyli wchodzenie młodzieńców w dorosłe życie. Na godzinę 14 mamy wejście na Wzgórze Świątynne - nie ma wolnego wstępu, tylko raz dziennie i tylko jednym wejściem i nie w każdym dniu jest ono udostępniane - mamy szczęście, bo jest to dostojne miejsce. Najpierw podziwiamy meczet Al-Aqsa, a następnie wchodzimy nieco wyżej na plac okalający Meczet Skały - fajne miejsce do foto po Wzgórzu Świątynnym, schodzimy do dzielnicy muzułmańskiej na obiadek w lokalu zrobionym w starej kamiennej cysternie na wodę. Przez Bramę św. Szczepana - zwaną Bramą Lwią -zachodzimy do kościoła św. Anny, gdzie panuje wspaniała akustyka i trzeba koniecznie zaśpiewać, następnie odwiedzamy miejsce biblijnej sadzawki Betseda. Od Kościoła Biczowania i Kościoła Nałożenia Krzyża, jeszcze w Dzielnicy Muzułmańskiej, rozpoczyna się Droga Krzyżowa - Via Dolorosa. Te dwa w/w kościoły to pierwsza stacja Drogi Krzyżowej, niektóre następne stacje są nawet niezauważalne, a cztery końcowe mieszczą się już we wnętrzach Bazyliki Grobu Pańskiego. Takie miejsca jak skała namaszczenia, czy Kalwaria, a w szczególności wejście do Grobu Pańskiego to ogromne przeżycia, na które czekaliśmy wiele lat i dziś miał miejsce ten moment radości. Docieramy jeszcze pod najozdobniejszą bramę miejską - Bramę Damasceńską - na kilka fotek i przez Bramę Jafy wychodzimy z murów Starego Miasta, rzut oka na Cytadelę i po męczącym ale pełnym wzruszeń dniu docieramy do hotelu.

Dziś - 06.07. nadal pozostajemy w Jerozolimie - zaczynamy od Góry Oliwnej, przed nami wspaniała panorama miasta, wszystko widać jak na dłoni, rozpoznajemy miejsca, które zwiedzaliśmy wczoraj, robimy świetne zdjęcia bo słońce pracuje za doskonałą lampę błyskową - mamy je za plecami. Zaglądamy do kościoła - Pater Noster, gdzie Jezus nauczał swoich uczniów modlitwy "Ojcze Nasz", tu w różnych miejscach na ścianach umieszczona jest na majolikowych płytkach, w wielu językach świata modlitwa - Ojcze Nasz, odnajdujemy i polską wersję zaglądamy następnie do kościółka -Dominus Flevit, gdzie Pan zapłakał nad Jerozolimą, tu doskonale widać fantazyjne złote kopuły cerkwi św. Marii Magdaleny. Zbocze Góry Oliwnej zajmuje żydowski cmentarz, który ma być miejscem Sądu Ostatecznego według tradycji judaizmu i islamu, podążamy spacerkiem do ogrodu Getsemani, gdzie ukazują nam się drzewa oliwne mogące pamiętać czasy Chrystusa, a obok znajduje się kościół Wszystkich Narodów, skrywający w swoim wnętrzu - skałę konania, następnie kierujemy się do grobu Marii matki Jezusa, jest to w/g tradycji chrześcijańskiej miejsce złożenia ciała Marii od czasu zaśnięcia do wniebowzięcia. Wszystkie te miejsca oddziela, od widocznych cały czas przed nami murów starego miasta z centralnie położoną Złotą Bramą - Dolina Cedronu. Po krótkiej podróży wjeżdżamy za mur (9m wysokości) jesteśmy w Betlejem. Estera jako Żydówka nie mogła z nami wjechać i mamy miejscowego przewodnika, który wiedzie nas ulicami Betlejem wprost do Bazyliki Narodzenia, w wejściu trzeba zgiąć kark - tak niskie jest wejście, zwiedzamy główną 5-nawową bazylikę a następnie schodzimy do groty narodzenia Jezusa, a tam wzruszenie i pamiątkowe zdjęcia. Powracamy do głównej Bazyliki Narodzenia i wchodzimy do znajdującego się obok Kościoła św. Katarzyny, gdzie przyjmuje nas polski franciszkanin, który dokonuje poświęcenia pamiątek i prezentów jakie zakupiliśmy później. Schodzimy do groty Hieronima - pierwszego tłumacza Pisma Świętego, następnie kierujemy się do Mlecznej Groty, jednego z miejsc ukrywania się
świętej rodziny w ucieczce do Egiptu, a ściany groty mają ponoć cudowną moc dla karmiących kobiet. Powrotem zza muru na teren Jerozolimy kończymy następny bogaty w ciekawe i wzruszające miejsca dzień naszego pobytu w Izraelu, a tu jeszcze tyle zwiedzania.

Dziś szczególna data 07.07.2007 - dla nowożeńców i jak się przekonamy później dla nas także szczególna ale o tym za chwilę. Do wydarzeń dnia wczorajszego muszę dodać nasz wieczorny wypad na Jerozolimę (tyle tego było, że zapomniałem) a w szczególności na Stare Miasto pod Ścianę Płaczu - dziś jest szabat i cała Dzielnica Żydowska spaceruje wystrojona w chasydzkie stroje -długie czarne lub atłasowe szare płaszcze, kapelusze lub lisiury u panów i elegancko wystrojone kobiety. Ale już wracam do magicznego -07.07.07, jako że trwa szabat i puste ulice mamy propozycję na fakultet do Jafy, Tel Awiwu i Cezarei nadmorskiej - wszyscy ruszamy. Jafa to najstarszy na świecie port i działający do dziś, spacerujemy po starówce, na którą wchodzimy przez Plac Wierzy Zegarowej, a którą upodobali sobie artyści, zaglądamy do kościoła Św. Piotra, spoglądamy na legendarne Skały Andromedy i rzut oka na widoczną pięknie zatokę i wieżowce Tel Awiwu. Wjeżdżamy do prawie pustego w szabat Tel Awiwu, oglądamy nowoczesne wieżowce i zatrzymujemy się przy pomniku upamiętniającym zamach na Ytzhaka Rabina 04.11.1995r w centrum stolicy. Herod wielki- utalentowany budowniczy, zbudował Cezaree nadmorską. O wielkości miasta i wielkim talencie Heroda świadczą pozostałe do dziś ruiny teatru na 5000 widzów, gdzie znaleziono zapiski o bytności w tym miejscu za czasów Chrystusa, prefekta Poncjusza Piłata, następnie wielki na 20 000 miejsc hipodrom i położony nad samym morzem pałac z basenem schodzącym do morza oraz nieco oddalony od tego miejsca okazały akwedukt będący dziś atrakcją plaży. Na terenie kompleksu Heroda oglądamy jeszcze pozostałości Kościoła Krzyżowców, bramy do miasta, meczet oraz pozostałości murów obronnych. Przejeżdżamy do Seforis - ruin miasta z czasów rzymskich i pozostałości twierdzy Krzyżowców, wchodzimy do zbiornika długiego na ponad 200 m i wysokiego na 40 m, który był dla miasta magazynem wody, a następnie podziwiamy mozaiki pozostałe z domów Patrycjuszów przy Cardo, wspinamy się, mijając okazały las opuncji, do twierdzy krzyżowców na szczycie wzgórza, z którego widać Nazaret i tam mkniemy. Wita nas z daleka okazała wieża dwupoziomowej Bazyliki Zwiastowania NMP a po chwili i okazała Bazylika. We wnętrzu obok ołtarza dolnego kościoła znajduje się część domu Maryi a jedną ze ścian Bazyliki stanowi część Kościoła Krzyżowców. Wychodzimy bocznym wyjściem w kierunku Kościoła św. Józefa i słyszymy - dzień dobry, witamy, co dobrego w kraju - to nasi żołnierze ze Wzgórz Golan zwiedzają Nazaret, wzruszająca i radosna chwila. W Kościele św. Józefa zwanym Kościołem Żywiciela, postawionym w miejscu gdzie był jego ciesielski warsztat, schodzimy do dolnej krypty z czasów bizantyjskich, następnie wychodzimy do kościoła gdzie trwa msza święta w języku polskim. W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i ...... i my tam zajeżdżamy, a właśnie w kościele greckim odbywa się ślub, ale my zmierzamy do nieco dalej położonego kościoła franciszkańskiego, miejsca pierwszego cudu dokonanego przez Jezusa. I tutaj nasza świetna pani pilot organizuje dla chętnych par małżeńskich odnowienie ślubów (i to właśnie 07.07.2007r, ) potwierdzone na specjalnym druku przez franciszkanów - dla nas super pamiątka i będzie co wspominać długie lata, było 6 par z różnym stażem....... na noc poślubną udajemy się do Tyberiady tuż nad Jezioro Galilejskie, gdzie mamy około 213m depresję. Kwaterujemy się do dobrego Royal Plaza Hotel i tu znów świetne jedzonko - chyba zostanę w Izraelu (no jeszcze dwa dni to pewne) po weselu jak to po weselu - nie chce się wstać, a tu czas ruszać dalej.

08.07. - około godz. 8 jedziemy do Tabghi, gdzie nad samym brzegiem Jeziora Tyberiadzkiego, na ruinach dawnego kościoła bizantyjskiego, wznosi się Kościół Prymatu św. Piotra - upamiętniający cudowny połów na jeziorze. Mamy pecha (jedyny raz w tej wycieczce) przy Kościele Rozmnożenia Chlebów i Ryb - jest zamknięty. ruszamy więc na górę błogosławieństw do ośmiokątnego (osiem błogosławieństw) kościoła ,gdzie Jezus wygłosił jedno ze swoich najważniejszych kazań. Z Tabghi bardzo blisko do Kafarnaum, miasta w którym część swego życia spędził Jezus mieszkając w domu Św. Piotra i nauczając w synagodze. Oglądamy pozostałości budowli z I w n.e. uważanej za ów dom Św. Piotra. Obecnie wznosi się nad tym znaleziskiem nowoczesny kościół nie przysłania on jednak ruin domu Św. Piotra. Bardzo blisko znajduje się okazała synagoga z IV w., z białego kamienia, ale posadowiona jest na widocznych fundamentach z czarnego bazaltu z początku naszej ery, w której Jezus nauczał. Po tym religijnym poranku (a jest niedziela) udajemy się nad brzeg Jeziora Genezaret by odbyć rejs łodzią piotrową. Po wejściu na pokład załoga wciąga na maszt polską flagę przy dźwiękach Mazurka Dąbrowskiego. Rejs pozwala odpocząć od upału, jest fajny wiaterek, słuchamy muzyki, tańczymy i po nawrocie zmierzamy do brzegu. Zasiadamy do obiadku w stylu arabskim, bo taka kuchnia dominuje w tym rejonie Izraela, dodatkowo zamawiamy grillowaną rybę Św. Piotra, smaczną i o bardzo delikatnym mięsie. Mamy dwie godziny na kąpiel w jeziorze i poobiednią sjestę i jedziemy na domniemane miejsce chrztu Jezusa nad Jordanem w miejscu zwanym Yardenit. Następnie wzdłuż widocznej z lewej strony (o 50-100m) granicy z Jordanią, docieramy do Bet Shean, miasta z I w n.e. - jednego z najpiękniejszych hellenistycznych miast Palestyny. Najlepiej w Izraelu zachowany teatr na 8000 widzów,publiczna toaleta, bazylika, miejskie łażnie, główna ulica - Cardo - z zachowaną kolumnadą - takie małe Forum Romanum. Opuszczamy Galileę i zmierzamy na nocleg w rejonie Morza Martwego, nocujemy w kibucu w eleganckich domkach a wkoło doskonale utrzymana zieleń i kwiat a dookoła nas pustynia ... dobranoc ostatni dzień na izraelskiej ziemi, ziemi obiecanej - kiedyś sobie z żoną obiecaliśmy że tu przyjedziemy i się spełniło, ale co dobre szybko się kończy.

09.07. - o godzinie 8 wyruszamy z kibucu w kierunku Masadę, tarasowo zbudowaną przez Heroda wspaniałą twierdzę. Jest to miejsce, w którym odebrało sobie życie 960 osaczonych przez rzymskie wojska żydów, aby nie dostać się do niewoli. Ciekawostką jest to że około 430 metrowej wysokości skała stojąca w 410 metrowej depresji Morza Martwego, faktycznie ma wymiar około 20 metrów nad poziom morza. Zachowały się pozostałości wielu budowli wchodzących w skład tego obronnego kompleksu - pałac północny, pałac zachodni, łaźnie, kościół
bizantyjski, synagoga, magazyny i wiele innych na górę prowadzi ścieżka, którą w godzinę spokojnego marszu można dostać się do twierdzy, ale my wybieramy kolejkę
linową i po chwili jesteśmy w twierdzy, widoki są wspaniałe w kierunku Morza Martwego, choć na dobre zdjęcia trochę za mocne słońce, ale widzimy stąd następny cel naszej podróży - plaże Morza Martwego, jedziemy do kompleksu turystycznego En Boqeq odmładzać się błotkiem i kąpielami w wodzie o około 28-32% zasoleniu. Temperatura piasku nie pozwala stanąć stopą na jego powierzchni, a woda jest jak zbyt mocno rozrzedzony kisiel, po kuracji błotkiem pływamy jak kawałki styropianu lub boje rybackie, zmywając z siebie tą czarną maź........i co, wszyscy jakby młodsi i piękniejsi - to działa !!!! I niestety na tym kończy się objazdowa część naszej imprezy, na granicy żegnamy izraelską przewodniczkę Esterę - wielkie brawa, jest świetna w tym fachu, przejście graniczne to około 1 godz. i już siedzimy w czekającym na nas egipskim autokarze, przed nami 230 km do Sharm El Sheikh. Około godz. 20 jesteśmy w wybranym przez nas hotelu Sharm Cliff Resort na tygodniowy pobyt, a że ja na pobycie nie odpoczywam więc planuję wypad nocny na Górę Mojżesza i do klasztoru - ale o tym jeszcze napiszę oczywiście że do Klasztoru św. Katarzyny - alem rozkojarzony hotel Sharm Cliff jest w trakcie rozbudowy, czynny jest główny budynek i jeden basen różnych głębokości, następny już gotowy budynek nie jest jeszcze oddany (około 100 pokoików), nowy basen jest już napełniony ale jeszcze nie był udostępniony. Hotel jest świetnie położony na klifie nad zatoką i rozrywko-handlową dzielnicą - Nama Bay. Mieszkamy w ładnym pokoju z nieładnym widokiem na sąsiedni budujący się hotel, obsługa jest dobra, stołówka ładna i z pięknym widokiem z okien, jedzenie monotonne i mało owoców, w telewizji mamy polska telewizję, brak internet caffe. Zagląda do nas zgodnie z rozpiską bardzo sympatyczny rezydent - Amir. Podczas jednej z jego wizyt wykupuję fakultet na nocne wejście na Górę Mojżesza i zwiedzanie Klasztoru św. Katarzyny - dla aktywnych jest to ciekawa wyprawa - wyruszamy z hotelu o 22, zbieramy suchy prowiant na śniadanie i jeszcze osoby z innych hoteli i około 23.30 wyruszamy z Sharm pod Górę Mojżesza. Z miejsca zwanego Cafeteria, pod przewodnictwem młodego Beduina wyruszamy z latarkami w dłoniach na około 7 kilometrową wspinaczkę. Droga jest piaszczysto - kamienista, a końcowy odcinek to tylko stopnie skalne. Nie przypuszczałem, że panuje tutaj taki ruch jak przy stacji metra w godzinach szczytu. Pierwszy etap wspinaczki tak zwaną drogą wielbłądów byłby bardziej przyjemny gdyby nie owe zwierzęta a właściwie, gdyby nie to co na całej trasie pozostawiają po sobie. Co krok z ciemności wyłania się sylwetka maszerującego lub siedzącego wielbłąda i postać jego właściciela z propozycją - .... camel, camel, bo właśnie tym środkiem transportu można się dostać na górę za stosowną opłatą. I jest to swoisty koloryt tego miejsca. Spoglądam w niebo i pełen zachwyt, nie widziałem nigdzie takiej ilości gwiazd, trzeba patrzeć pod nogi, ale niebo przyciąga znacznie bardziej. Wejście zajmuje około 3,5 godz. na górze już brzask ale słoneczka jeszcze nie widać, trzeba wyszukać dobre miejsce na oczekiwanie i na fotki, a wierzchołek jest gęsto usiany turystami. I.........jest, pojawia się mały czerwony dysk, filmuję, pstrykam i po 10 minutach jest już normalnie. Cały ten tłum przystępuje do schodzenia .........wężykiem, wężykiem a wielu wielbłądem, wielbłądem - na sam dół, a przed nami mury Klasztoru św. Katarzyny - po około 2,5 godz. jesteśmy znów w cafeterii - jest 8,15 jemy nasze śniadanka i o 9 otwierają klasztor. Zewnętrznie jest to okazała budowla, 15 metrowej wysokości mury budzą respekt, jednak wewnątrz mnisi niewielką część udostępniają do zwiedzania. Sam Klasztor św. Katarzyny to najstarszy na świecie czynny klasztor chrześcijański, budowla należąca do prawosławnych Greków. Jego początki sięgają 337 r. n.e., kiedy bizantyjska Cesarzowa Helena kazała wznieść kaplicę wokół domniemanego krzewu gorejącego, już wcześniej przyciągającego pustelników i pielgrzymów. Inny element wokół którego miał powstać klasztor to Studnia Mojżesza, a właściwie źródło wody, które ona skrywa - jedno z nielicznych w okolicy. Przy tej studni Mojżesz miał spotkać dwie kobiety, jedną z nich była jego przyszła żona - Sephora. Wchodzimy do Bazyliki Justyniańskiej z VI w, podziwiamy piękny złocony ikonostas, wychodzimy na wąski dziedziniec w kierunku gorejącego krzewu, rzut oka na wieżę bazyliki i jesteśmy przy Studni Mojżesza. Opuszczamy teren klasztoru przechodząc obok ogrodu pielęgnowanego przez mnichów w tych trudnych warunkach pogodowych i udajemy się do autokaru - jest godz. 11, o 13.30 jestem w hotelu, trochę zmęczony ale zadowolony o 4 rano wylot do Wrocławia, świetna impreza!!!



Aleksandra i Ireneusz

piątek, 5 października 2007

„Nilu, Nilu – Ty nam życie dajesz”

W dniach 27 lipca do 11 sierpnia w 2007 r. byłam wspólnie z siostrą na wycieczce z Rainbow Tours zamieszczonej w katalogu pod nazwą „Wzdłuż Nilu”. Nil jest główną rzeką Egiptu, przepływa przez całe państwo z południa aż po północ, gdzie znajduje swoje ujście w Morzu Śródziemnym. Wzdłuż niego toczy się życie i przy jego brzegach umieszczone są największe aglomeracje Egiptu, a także pomniejsze miasteczka i niewielkie wioski. Nil określa się jako życiodajną rzekę, gdyż tylko w pobliżu jego brzegów toczy się życie, ponieważ miejsca do których nie dotarł pochłonęła bezkresna i bezwzględna pustynia.

Zwiedzając Egipt Nil towarzyszy turystom w całej ich podróży. Najciekawsze fragmenty meandrującej rzeki można spotkać zwłaszcza na południu Egiptu. Na płyciznach toczy się życie ludzi - Nubijczyków, którzy całkowicie uzależnieni są od rzeki. Z pokładu statków turystycznych ukazują się niespotykanie zadziwiające łąki – pastwiska na środku rzeki, na których pasie się bydło. Wszędzie widać uśmiechnięte dzieci, machające z brzegu, stojące koło swoich domów, ulepionych z cegły mułowej.

Poza tym jest to miejsce również chętnie odwiedzane przez pisarzy, między innymi, była tu znana wszystkim autorka powieści kryminalnych Agata Christie, która jedną ze swoich powieści „Śmierć na Nilu” umiejscowiła w tej scenerii. Bywa czasami, że przewodnicy mylą się i pod wpływem zmęczenia zachęcają turystów do czytania książki pod zmienionym tytułem „Seks na Nilu”. Może dlatego też z tego powodu często tę imprezę wybierają pary na podróż poślubną.

Zachęcam wszystkich do płynięcia w Asuanie feluką, gdyż jest to niezapomniane przeżycie, zwłaszcza, gdy podpływają do burty łodzi, swoimi maleńkimi łódeczkami mali Nubijczycy i śpiewają zachodnie przeboje, typu „Makaryna”.

Poza przepiękną przyrodą nad Nilem, jest tu okazja do zapoznania się z dawną kulturą i wierzeniami Egipcjan, w czasach faraonów, gdy wylewy rzeki decydowały o bogactwie i przetrwaniu zwykłych ludzi. Zachęcam wszystkich, którzy jeszcze nie byli w tej części Afryki do odwiedzenia tych stron i zapoznania się z życiem dawnego i współczesnego Egiptu.

Iza i Ewa z Wąbrzeźna koło Torunia

czwartek, 4 października 2007

Klub Podróżnika Rainbow Tours

Dla wszystkich, którzy marzą o zwiedzaniu świata Rainbow Tours przygotował specjalną ofertę, jaką jest zostanie członkiem Klubu Podróżnika Rainbow Tours. Jest to ekskluzywny klub stworzony z myślą o prawdziwych miłośnikach podróżowania. Członkowstwo w nim czyni z każdego obywatela całego świata i pozwala na odkrywanie tajemnic najodleglejszych zakątków na Ziemi.

Szanowni Podróżnicy - wytrawni, odważnie zdobywcy szczytów skalistych gór, odkrywcy piaszczystych stepów, amatorzy egzotycznych wrażeń, badacze dzikiej puszczy i obserwatorzy dalekich kultur. Wszyscy jesteśmy amatorami przygody, aktywnego wypoczynku, dobrej zabawy i przede wszystkim poznawania świata. Łączy nas nie tylko pociąg do przygody, ale także chęć zobaczenia, usłyszenia, powąchania, dotykania i smakowania tego co niezwykłe, nowe i dalekie. Wykorzystując wszystkie pięć zmysłów, odkrywamy szósty - zmysł podróżowania.

1. Każdy może zostać członkiem Klubu Podróżnika. To nic nie kosztuje!

2. Wyślij na adres
klubpodroznika@rainbowtours.pl własny reportaż lub recenzję z wakacji z Rainbow Tours! Tekst (min 1 strona A4) i dodatkowo 4 zdjęcia w formacie JPG (min 1 Mb). My zamieścimy Twój tekst na stronie klubowej wraz ze zdjęciami!

3. Nie byłeś jeszcze na wakacjach z Rainbow Tours? Możesz napisać swój własny program wycieczki - najciekawsze dodamy do katalogu!