środa, 6 stycznia 2010

Prośba - Uroki Morza Śródziemnego

Proszę przyjąć wyrazy podziwu i gratulacje z powodu współpracy z BIUREM TURYSTYCZNYM „Euro-Pol Travel” w Warszawie. Urocze panie tam pracujące bez wahania wskazały mi Rainbow Tours jako najlepszego touroperatora. Tym samym otworzyły mi drogę do „świetlanej przyszłości” o kryptonimie HFR081352048.


Już na pokładzie samolotu moich ulubionych PLL LOT poczułem przedsmak wielkiej przygody. Urocze stewardesy kwiecistym tekstem wygłosiły mowę powitalna na cześć klientów Rainbow Tours.

Dalsza droga wskazała mi „UROKI MORZA ŚRÓDZIEMNEGO”. Wkroczyłem na nią 13 VIII 2009r przedłużając potem tygodniowym leniuchowaniem w hotelu „Caprici”. Oczywiście w Hiszpanii, gdzie Santa Suzanna (również nazwa miejscowości) roztoczyła nade mną troskliwą opiekę. I rzeczywiście czułem się tam jak w raju! Ale zanim się w nim znalazłem zdążyłem napsuć sporo krwi zacnym niewiastom w biurze „Euro-Pol Travel”. Y perspektywy czasu widzę, ile wysiłku włożyły w przygotowanie dla mnie jak najlepszej oferty. Wykazały się przy tym stoickim spokojem i anielską cierpliwością. Odpowiadały wyczerpująco na setki pytań zagubionego kandydata na turystę. Rezultaty wyżej wymienionych wysiłków przeszły moje najśmielsze oczekiwania! Trójporozumienie /Euro-Pol Travel + Rainbow Tours + hotel Caprici/ zawarte na moje życzenie, zaowocowało pokojem- komnatą(nr: 533). Wychodząc z niej na balkon oniemiałem … krzyknąłem więc za Szekspirem: „Chwilo trwaj – jesteś piękna!”. Takie wrażenie wywarł na mnie krajobraz rozciągający się u mych stóp. Wydaje mi się że zostałem tam do dziś. Przynajmniej oczami wyobraźni. Ale cofnijmy się nieco w czasie. Jadąc do Monte Carlo wzbudziłem w sobie uczucie silnego obrzydzenia do tej „jaskini hazardu”. Niestety nie na długo. Albowiem z narastającym przerażeniem zauważyłem, że przesiąkam nieczystą atmosferą tego miejsca. Zdesperowany postawiłem więc „wszystko na jedną kartę”. Karta okazała się szczęśliwa, bo wygrałem wycieczkę do Polski! Podzielę się z Państwem jeszcze jednym małym zaskoczeniem. Nigdy nie sądziłem, że moja pierwsza wizyta w Monaco będzie aż tak znacząca dla Rodziny książęcej. Otóż na koniec zwiedzania pałacu usłyszałem w audioprzewodniku (oczywiście po polsku!), że rodzina Grimaldich jest „bardzo szczęśliwa z mego pobytu”(cytat). Być może jest to zasługa królowej Marii Leszczyńskiej, która dumnie spoglądała z portretu w Sali pałacu. Moje szczęście byłoby pełniejsze, gdyby nie pewien „zgrzyt”, rzec by można – wagi państwowej. Mianowicie polskie flagi, którymi przyozdobiony był pałac, zapewne z okazji przybycia oficjalnej delegacji z Rainbow Tours, powieszone były… „do góry kolorami”(!) Oczywiście chciałem interweniować w tej sprawie, ale nie znalazłem żadnej osoby, która zechciałaby przyjąć moją notę protestacyjną.
Osobne wyrazy uznania przekazuję pod adresem pilota części objazdowej wycieczki – pana Ryszarda Ignacoka „ojca” naszej grupy. Tak określam jego osobę na względu na życzliwość, poświęcenie i charyzmat duchowy, którym promieniował na co dzień. Wiedza jaką się dzielił w trasie – całkowicie zrewolucjonizowała moje pojęcie o odwiedzanych miejscach. Dlatego też miałem wrażenie uczestnictwa wyjazdowym seminarium odbywającym się w rajskiej krainie ułudy. „Kędy zapał czyni cudy, młodości potrząsa kwiatem i obleka w nadziei złote malowidła” / Adam Mickiewicz „Oda do młodości” /

Wszystko to spowodowało iż moje Życie dzieli się na dwa etapy: przed i po wyjeździe z Wami. Podejrzewam nawet, że stałem się innym człowiekiem. Pewnie dlatego znajomi zaczęli się do mnie zwracać: „Don Cervantes”.

„Mucha suerte!” Moje Rainbow.